ach te nieszczęsne pustaki...
Cieszyłem się jak nie wiem że udało mi sie wynegocjować taką cene pustaka ale później wszystko sie skomplikowało. Przyjechał hds i powiedział że nie wjedzie ponieważ jest za wąski wjazd i za stromo. dla mnie to był szok. Mówie mu że 6 razy wjeżdzał tu gruszko-szteter i bez problemu wjechał a on swoje. w końcu pojechał do na skład budowlany skąd brałem pustaki i wszystkie te palety rozładował mu na placu!!! Konsekwencją tego było że wozi do dzisiejszego dnia swoim małym samochodem po 2 palety i wszystko to trzeba ręcznie rozładowywać... Istny koszmar. Najgorsze jest to że jakiś czas później teście zamówili sobie dachówke (całkiem gdzie indziej) poieważ chcą zmieniać dach u siebie i dokładnie taki sam hds wjechał bez problemu i wszystkie palety rozładowął im na placu...
Na zdjęciu pierwszy dzień zwożenia pustaków:
na zdjęciu od prawej: kumpel Grzesiek, szwagier Paweł, teściu Beniamin, ojciec Darek, szwagier Marcin i ja szamotam sie juz z murami;];]